Wszystko szło zgodnie z planem prawie jak w zegarku szwajcarskim, aż do ostatniej chwili. Wysłaliśmy cały dorobek życiowy do Polski, Łukasz złożył wypowiedzenie w pracy, ja sprzedałam firmę. Wyprowadziliśmy się z domu i ostatnie 3 tygodnie mieliśmy mieszkać u znajomych w oczekiwaniu na lot do Polski.
I znienacka przyszła ona… Pandemia zaskoczyła nas wszystkich i każdego zmusiła do weryfikacji planów. My musieliśmy działać ekspresowo, bo zaledwie 3 dni przed załadowaniem motocykli do kontenerów ogłoszono zamknięcie granic w Europie i Stanach! Na szczęście w ostatniej chwili udało nam się wycofać motocykle z urzędu celnego! Jeszcze zapakowane w skrzyniach, wróciły do magazynu Moto Birds – firmy organizującej nam wysyłkę, i tam czekają na rozwój sytuacji. Choć ta zmienia się z dnia na dzień. Zaczęliśmy ustalać plany awaryjne B, C i D, mimo że nikt nie wie jak długo ta sytuacja może potrwać.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Zdecydowaliśmy przeczekać światowy kryzys i zacząć naszą przygodę w sierpniu lub we wrześniu. W tym czasie zastalibyśmy już zimę i śnieg na Alasce, co oczywiście nie sprzyja motocyklowym wojażom. Odwrócimy zatem kierunek jazdy i zaczniemy od Ameryki Południowej! Dzięki tej „małej” modyfikacji nic nas nie ominie. 😉
Wielu z Was pisze do nas, że szkoda, że nam współczuje, że przykro… Dziękujemy i doceniamy Waszą troskę, ale… my tego wcale tak nie odbieramy! Po prostu zaadaptowaliśmy nasz plan do nowej sytuacji. W podróży napotkamy mnóstwo punktów zwrotnych, gdzie trzeba będzie szybko podejmować ważne decyzje i taki przykładowy trening mamy jeszcze przed wyruszeniem. 😉
I Wy również bądźcie dobrej myśli. Uważajcie na siebie, dbajcie o zdrowie, a Wasze plany zweryfikujcie. Te które są nieważne, zapomnijcie. Tych, na których Wam zależy, nie odwołujcie lecz odroczcie.
0 komentarzy