Tańczący z czołgami

W przeciwieństwie do Polski, w Anglii nie ma chyba zbyt wiele miejsc, po których legalnie można jeździć w terenie. Tym bardziej dla nas – świeżaków, ciężko o takie informacje. Często słyszymy o Walii, ale to są drogi dla osób zdecydowanie bardziej zaawansowanych. Podpytujemy znajomych i okazuje się, że półtorej godziny jazdy od nas, koło Salisbury znajduje się ogromny poligon z ubitymi, off-roadowymi drogami. Trzeba zbadać teren!

Żeby nie tracić czasu i energii na dojazd, ruszamy w przeddzień wieczorem, a noc spędzimy w nasz ulubiony sposób – pod namiotem. Pole namiotowe znajdujemy niedaleko wspomnianego poligonu. Praktycznie całe pole mamy dla siebie, bo oprócz nas, tylko jeden namiot jest rozłożony. No tak, jest dzień powszedni. Tym lepiej dla nas. Rozbijamy namiot nad rzeką, rozwieszamy hamak między drzewami i przygotowujemy kolację. Wieczór upływa w relaksującej atmosferze.

Wita nas słoneczny, choć chłodny poranek. Po śniadaniu pakujemy się i ruszamy w drogę. Kilkanaście kilometrów dalej znajdujemy ogrodzenie poligonu, ale nie jesteśmy pewni, czy to właśnie tutaj jazda motocyklami enduro jest dozwolona. Przy wjeździe zauważamy tablicę informującą o zasadach, zakazach, nakazach i prawach w obrębie terenu wojskowego. Nie da się jej nie zauważyć – jest ogromna, a lista na niej długa! Dowiadujemy się z niej, że możemy jeździć po wszystkich oznakowanych drogach jako drogi boczne dostępne dla wszystkich. Poza nimi są ścieżki dla ruchu pieszego lub konnego, na które nie mamy pozwolenia. Istnieją też przejazdy zakazane dla wszystkich. Najbardziej zaskakuje nas oznaczenie dróg, po których możesz jeździć, ale masz ustąpić pierwszeństwa pojazdom militarnym. Super!

Jesteśmy bardzo uchachani, że aż tyle dróg jest do wyboru, że można jeździć cały dzień i wciąż odkrywać coś nowego. Praktycznie nikogo nie spotykamy na swojej drodze. Jeden obszar jest zamknięty ze względu na odbywające się tutaj treningi, ale to nic nie szkodzi – i tak mamy gdzie szaleć. Oczywiście nie pchamy się w niedozwolone miejsce. Tak samo jak nie zbaczamy ze ścieżek ze względu na możliwość obecnych niewypałów. A treningu saperskiego to jeszcze nie przechodziliśmy. 😉

Teren jest raczej łagodny, a drogi głównie szutrowe. Dużo frajdy dają nam płytkie kałuże. Pojawiają się też nasze „ulubione” koleiny. Teorię z książki o jeździe przez przeszkody już znam i staram się przenieść na praktykę. Bawimy się, przenosząc ciężar ciała w różne strony, pozwalając motocyklom na wykorzystanie swoich zalet w takim terenie, uginając nogi bardziej lub mniej, czy też rozluźniając uścisk rąk, aby dać się ponieść rumakom. Próbujemy, kombinujemy, uczymy się i idzie nam całkiem nieźle.

Zdradzę Wam tajemnicę, że zanim tu przyjechaliśmy, to całkiem przypadkowo 😉 powstał obrazek jako wyobrażenie naszej podróży. I właśnie tutaj, w pewnym momencie zauważamy podobny widok! Z małą różnicą, że w rzeczywistości nie ma gór. Nie przeszkadza nam to. Utrwalamy ten moment i jest to póki co, nasze ulubione zdjęcie.

 

Wizja naszej podróży

Utrwalony widok z naszej wizji

Przerwę na jedzenie i ochłonięcie urządzamy na łące w pobliżu zamkniętego obszaru. Nieopodal da się słyszeć strzały wydobywające się z karabinów, raz po raz nad naszymi głowami przelatuje samolot, czy śmigłowiec typu Chinook. Wiadomo, że to tylko ćwiczenia, ale i tak dziwne uczucie.

Odpoczęliśmy, możemy bawić się dalej! Po jakimś czasie jazdy, wreszcie spotykamy towarzystwo! …Nadjeżdżają czołgi! Lekko spanikowana próbuję zrobić im miejsce usuwając się na bok, ale tak żeby nie stracić równowagi. Okazuje się, że chłopaki i tak omijają nas szerokim łukiem, a przy okazji pozdrawiają machając nam! Odpowiadamy kciukiem w górę. Do tej pory nigdy nie widziałam jadących czołgów z umundurowanymi żołnierzami na tak małym dystansie. Ekscytujące spotkanie!

Dochodzi późne popołudnie, wystarczy nam szaleństw na dziś. Na koniec mała zamiana ról – Łukasz gotuje pyszny obiad z puszki, 😛 ja dopompowuję nam ciśnienie w kołach. Pakujemy się i wracamy na wieczór do domu.

Wypad był rewelacyjny i musimy tu jeszcze wrócić!

Udostępnij:

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *