Pierwszy raz zakończony sukcesem!
Zima za nami, ptaki nadlatują zwiastując cieplejszą (oby!) porę roku, dzień się wydłuża, a my możemy oswajać się z naszymi maszynami w terenie. Ostatnie miesiące były czasem garażowym na poznanie ich budowy i zawartości oraz przygotowanie, podreperowanie i serwis. Teraz jest dobry moment, żeby je przetestować! Nie tylko motocykle, ale również nasz talent, zdolności, a przede wszystkim zapał, bo o doświadczeniu bynajmniej nie można jeszcze wspominać. Na szczęście, według powiedzenia nowicjuszom zawsze się udaje!
Na nasz pierwszy raz wybieramy krótką trasę nieopodal. Poziom trudności jest niski, ale błoto i kałuże po ciągłych ulewach nieco go podwyższają. Kto by pomyślał, że będzie z tego tyle frajdy! Bezwładność jest mocno odczuwalna i niesamowita! A koła jadą swoim niezależnym torem, nic sobie nie robiąc z naszych prób kontrolowania. Uśmiech na twarzach i radocha rośnie wprost proporcjonalnie do ilości błota na motocyklach i nas samych.
Ekscytacja nie maleje kiedy dojeżdżamy do dużej kałuży z koleinami. Jako, że to jest nasz kompletny pierwszy raz, pokonujemy je „pedałując” nogami. I już możemy nazywać się ekspertami! 😉
Wygląda to tak:
Spokojnie, na szczęście mamy jeszcze sporo czasu na trening. 😀
A wnioski mam dwa:
- Potrzebuję wyższe buty.
- Potrzebuję jakiejkolwiek teorii, aby móc wprowadzać ją do praktycznej jazdy i ułatwić sobie pokonywanie przeszkód.
Po powrocie zabieram się za wnikliwe studiowanie książki uczącej technik jazdy w off-roadzie.
I oczywiście niecierpliwie czekamy na kolejny wypad!
0 komentarzy