Luki, przejdź na pomarańczową stronę mocy…
Motocykle, które wybraliśmy na naszą długą drogę do domu to dwa KTM 690 Enduro R z 2012 roku. Dwa, bo na jednym byśmy się pozabijali. Doświadczyliśmy tego podczas naszej wyprawy na Islandię. Oboje chcieliśmy prowadzić, oboje chcieliśmy walczyć z drogą. Pojawiały się niezdrowe docinki jak to kto jeździ lepiej. Do tego waga naszej dwójki, wraz z bagażami i sporym ciężarem Yamahy XT1200 Z Super Tenere poza ubitymi i asfaltowymi drogami uzmysłowiła nam, że również w małżeństwie są chwile kiedy OSOBNO oznacza LEPIEJ.
Decyzję podjęliśmy po długich poszukiwaniach informacji o motocyklu, którym będziemy chcieli okrążyć glob. Wahania czy wybrać KTM 690 Enduro R, czy może konkurencję trwały pewien czas. Po przejażdżce na Husce 701 ( przyrodnim bracie KTM 690) wiedzieliśmy, że idziemy w stronę podjęcia decyzji, którą utrwaliły przejażdżki testowe już na samych KTM-ach.
Dlaczego KTM a nie …? No właśnie, dobre pytanie. “KTM-a albo się kocha, albo nienawidzi” mówią. Ja należę do tych, co w tym motocyklu po prostu się zatopili. Na KTM-a zawsze patrzyłem z nutką nostalgii, mimo że jeżdżąc motocyklami innych marek nigdy nie narzekałem. Moni też przypadł do gustu. Choć wizualnie wolała Huskę.
Prezentujący się dobrze, lekki, zwinny, ze sporą mocą przy swojej wadze, nie pożerający hektolitrów paliwa. Do tego to rewelacyjny wszędołaz!! Wypuść takiego samopas, a przekopie grządki w warzywniaku i nawet nie będziesz wiedzieć kiedy! Miodzio, bajka chciałoby się rzec. Nie do końca, KTM 690 ma też swoje wady, niektóre przyprawiające o ból głowy, których część trzeba usunąć, z resztą nauczyć się żyć. Tylko, który motocykl ich nie ma? 😉
Interwały serwisowe w naszych motocyklach co 10000 km są bardzo dobrym wynikiem jak na jednocylindrowca. Ponadto łatwość wykonania czynności regulacyjnych, dość “prosta” budowa, duży skok zawieszenia – 250 mm przód i tył, prześwit 280 mm, waga tylko 142 kg (bez paliwa i modyfikacji) i wyrywająca z butów moc 49kW (66 KM) to tylko kilka z cech, które nas skusiły.
690 Enduro R jest modelem nowszym, zatem i droższym. Między innymi też dlatego wybraliśmy dwa bliźniacze modele z 2012 roku. W przystępnej dla nas cenie, z bardzo małym przebiegiem podczas zakupu nadawały się na dobrą bazę do naszych przygotowań. Dodatkowo dwa z tego samego rocznika pozwalają na zabranie jednego zestawu narzędzi i części zapasowych dla obydwóch maszyn. Te same podzespoły, płyny, ten sam sposób regulacji czy modyfikacji. I cóż, te same problemy…
1 komentarz
Karl · 12 października 2019 o 22:37
Jaka żywotność silnika ?? od -do tyś km