Ups, padł mi akumulator!

Kilka lat temu w Europie wprowadzono nakaz automatycznego włączania świateł w motocyklach. I dobrze, trochę bezpieczniej. Ale czemu nikt nie zasugerował producentom, aby światła włączały się dopiero PO uruchomieniu silnika, kiedy alternator zaczyna ładować? Światła mijania – 55W, pozycyjne – 5W, podświetlenie tablicy i tylna lampa – kolejne kilka wat. Prosta matematyka. Akumulatory motocyklowe nie słyną z dużej pojemności. Kluczyk w stacyjce przekręcony, światła włączone, alternator w gotowości, motocykl nie pracuje a ampery lecą. Póki akumulator jest sprawny, naładowany, a ładowanie motocykla wydajne, nie powinno być problemu. Chyba, że przez niefortunny przypadek zostawiamy motocykl w gotowości na dłużej, bo jeszcze zapomnieliśmy ściągnąć mleko z gazu i trzeba zasuwać na 10 piętro na nogach, gdyż winda w naprawie… Nie wyłączone ładowanie gadżetów lub podgrzewanych manetek podpiętych bezpośrednio do akumulatora też może go rozładować w ciągu nocy… Niska temperatura dla motocykla podróżnika na tygodniowym trekkingu w Himalajach również może być przyczyną bólu głowy. Po powrocie z wyprawy wciska guzik startera i zamiast pociesznego warkotu słyszy coraz wolniejsze przekręcanie silnika, aż pozostaje z nim tylko cisza… Wtedy może się robić już mniej ciekawie. Te dodatkowe kilkadziesiąt wat wykorzystywane przez światła przed rozruchem motocykla może dla nas, w podróży być wyznacznikiem między „jedziemy” a „kombinujemy”. Dlatego chcę je mieć!!

Włącznik świateł głównych

Ważną, w moim odczuciu modyfikacją, jest dołożenie prostego włącznika świateł, podpięcie go pod odpowiednie kable i sprawa załatwiona. Z pomocą znów przychodzi „serwisówka”, pozwalając zidentyfikować przewód, w który należy się wpiąć. Włącznik powinien spełniać dwa ważne kryteria – wodoszczelność oraz być dostosowany do natężenia prądu, który przez niego przepłynie. Wodoszczelność testowana poprzez polewanie włącznika jednostajnym strumieniem wody przez dłuższą chwilę, co nie spowodowało zwarcia. Na testach natężenia włącznik dawał radę przy 12A przepuszczonych przez niego (według producenta maksymalne, ciągłe natężenie to 20A). Pomiary poboru mocy przez światła oscylowały w granicach 5A z krótkotrwałym skokiem do 7A przy przełączaniu z mijania na długie. Wynik jest zgodny z mocą żarówek zastosowanych w motocyklu. Przełącznik zdał egzamin i póki co wszystko działa poprawnie. Przy jeździe światła świecą normalnie, aczkolwiek motocykl ma większe zaplecze mocy na start – i o to chodziło!!

Można też zastosować przekaźnik czasowy, uruchamiający samoczynnie światła dopiero po uruchomieniu silnika, jednak ja wolę wersję manualną, jako bardziej wszechstronną.

Włącznik chłodnicy

Drugi przełącznik, jaki zdecydowałem się założyć, wykorzystywany będzie do ręcznego uruchamiania wentylatora chłodnicy. Czujnik temperatury uruchamia chłodnicę automatycznie, jednak staje się to przy dość wysokiej temperaturze – z moich danych ok 100ºC. Jazda w korku czy też powolne poruszanie się w terenie powoduje częste nagrzewanie się płynu chłodniczego do temperatury, kiedy wiatrak odpala. By wspomóc system, dołożyłem wspomniany włącznik, dzięki któremu będę mógł wymusić dłuższe działanie wentylatora. Pomoże to utrzymać temperaturę na żądanym poziomie lub po wyłączeniu motocykla przyspieszy jej obniżenie. Są oczywiście czujniki, uruchamiające chłodnicę przy niższej temperaturze, aczkolwiek pomysł wymiany czujnika nie przypadł mi do gustu.

Włączniki świateł LED oraz zasilania USB

Kolejne przełączniki, które wylądowały w przedniej części panela odpowiedzialne są za uruchamianie dodatkowych świateł LED oraz małej ładowarki USB.

Światła LED będziemy mogli uruchomić dopiero po przekręceniu kluczyka. Jednakże dzięki możliwości wyłączenia świateł głównych, które pobierają dość sporą dawkę energii, będziemy mogli doświetlić potrzebne miejsce bez zbędnego uszczerbku na akumulatorze czy też odpalania motocykla. 

Włącznik ładowarki USB może natomiast uruchomić przesył prądu nawet, gdy kluczyka nie zostawimy w stacyjce. Ładowarka podpięta będzie bezpośrednio pod akumulator, oczywiście stosując po drodze bezpiecznik i wspomniany włącznik. Dzięki temu będziemy mogli w bezpieczniejszych miejscach zostawić np. telefon czy kamerkę podpiętą do ładowania, kiedy my oporządzać będziemy kemping czy grzać się w namiocie. Na noc gadżet raczej zostanie zabrany z powrotem przez właściciela, więc ładowarka zostanie też przez niego wyłączona.

Panel sterujący z woltomierzem

Jako, że nasze motocykle nie posiadają owiewek czy też plastików w przedniej części motocykla, gdzie moglibyśmy wszystkie wspomniane wyżej włączniki wcisnąć musiałem wymyślić jakiś sposób ich montażu. Udało mi się to dzięki zastosowaniu szybek. Nie, w życiu bym ich nie montował, gdyby nie potrzeba zasłonięcia panela – ich wydajność ochrony przed wiatrem jest praktycznie żadna. Za owiewką zmieściłem niewielki panel wykonany z aluminium. Mimo jego rozmiarów, zamontowałem na nim również woltomierz, dzięki któremu będziemy mogli monitorować wydajność akumulatora i systemu ładowania.

Udostępnij:

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *