Nadszedł dzień, kiedy zbiorniki paliwa w końcu, po miesiącach przeleżanych w garażu znalazły swoje miejsce docelowe. Na kilka tygodni przed wyjazdem KTMami z UK, zamontowałem je na motocyklach, aby przez kolejne wypady w teren udało się nam przyzwyczaić do nowego charakteru jazdy z dołożonym ciężarem z przodu. Różnica jest odczuwalna, ale nie sprawia nam jakiegoś większego nieudogodnienia. A koniec końców, dzięki możliwości zatankowania dodatkowych 14 litrów paliwa oraz niezłej ekonomii spalania, uzyskaliśmy przy jeździe mieszanej ponad 600 km. Nieźle! Osobiście jestem zadowolony i z zasięgu, i z wytrzymałości samych zbiorników. Cóż, w Albanii nie obyło się bez kilku, czasem spektakularnych wywrotek z lekkim szorowaniem po żwirze. 😀 Na szczęście incydenty, o których czasami lepiej sobie nie przypominać, poza drobnymi ryskami nie pozostawiły na zbiornikach żadnych uszkodzeń.
Montaż zbiornika przebiegł szybko, gdyż większość modyfikacji w motocyklu zostało dokonanych kilka miesięcy wcześniej. Skręcając go do ramy, musiałem dokonać pewnych modyfikacji uchwytów – jednak nic wielkiego. Któryś element trzeba było przypiłować, w innym zaś lekko powiększyć otwór montażowy, aby śruby bez nacisku zgrywały się z punktami montażowymi w ramie, czy też kanapa motocyklowa mogła zostać założona bez problemu. Dodatkowo zmieniłem miejsce montażu kranika paliwa, dzięki czemu paliwo ze zbiornika Safari Tanks w całości zlewa się do głównego.
0 komentarzy