Wspomaganie kierownicy
Amortyzator skrętu nie był naszym priorytetem. Szczerze mówiąc, w ogóle nie nastawialiśmy się na jego zakup. Jeździmy motocyklami już kilka lat i do tej pory nie mieliśmy sytuacji, kiedy nasze umiejętności nie były wystarczające, aby wyprowadzić motocykl z opresji w przypadku powstania niekontrolowanych ruchów kierownicy, tzw. shimmy. Faktem jest też to, że prawdziwego, brutalnego shimmy nigdy nie doświadczyliśmy… Zdarzyły się sytuacje kiedy kierownica wchodziła w poważniejsze drgania, ale nie na tyle by utracić kontrolę nad pojazdem. Ufff, dla nas na szczęście.
Amortyzator skrętu postanowiłem założyć dopiero po niefortunnej wywrotce Moniki zakończonej złamanym nadgarstkiem. Jako przyczynę wstępnie podejrzewałem wystąpienie mocnych drgań i ruchów kierownicy. Lecz po przeanalizowaniu filmiku z kraksy oraz opisu zdarzenia przez Monię, moje założenie zostało obalone. Pomysł jednak zaczął kiełkować w mojej głowie i nie było szans go wyplewić. 😉
Zacząłem ponownie w wolnych chwilach szukać w Internecie amortyzatora, który z jednej strony istnieje na rynku na tyle długo, że można uzyskać opinie na jego temat, z drugiej strony nie zrujnuje już nadwyrężonego budżetu przeznaczonego na modyfikacje motocykli. Ech, sprawa nie wyglądała na prostą. Amortyzator to jedno, ale sposób montażu wymaga dodatkowych elementów, uchwytów kierownicy itd. A te praktycznie kosztują drugie tyle. Podsumowując, kwota robi się naprawdę spora, a motocykle mamy dwa…
Okazało się, że dość dobrą opinią cieszy się amortyzator skrętu produkowany w Azji – wygląda jak podróbka jednego z czołowych producentów. Na polskim forum wielbicieli KTM, kilku motocyklistów używa je od jakiegoś czasu. Ich pozytywne opinie, opisy oraz rozmowa z jednym z motocyklistów (ponad 20000 km bezproblemowego użytkowania) dała cień nadziei. Poszukując więcej informacji na jego temat, natrafiłem na jeszcze kilka pozytywnych wpisów. Oczywiście, jest też sporo negatywnych, ale nie są to opinie użytkowników, a jedynie osób negujących użyteczność Azjatyckich produktów. Nie mówię, że wszystko z tamtego rynku jest dobre, jednakże nie wszystko jest też złe. W końcu połowę sprzętu w typowym gospodarstwie domowym wyprodukowano w Chinach.
Ponieważ cena jest zdecydowanie bardziej akceptowalna, zamówiłem jedną sztukę do motocykla Moniki. Powodem wyboru jej motocykla były niewyważone koła przez co przy około 90 km/h kierownica wpadała w wibracje. Wiem, powinienem wyważyć i tak też zrobiłem, ale dopiero po testach. Przecież to najlepszy obiekt badań skuteczności działania amortyzatora skrętu i nie mogłem zmarnować okazji.
Po otrzymaniu przesyłki, w pierwszej wolnej chwili pobiegłem do garażu, aby zabrać się za montaż. Brak instrukcji, ale naprawdę nie jest konieczna. Całkiem szybko i łatwo uporałem się ze zmianą mocowania, uchwytów kierownicy i założeniem amortyzatora. Jedynie przy wymianie bolca blokującego kierownicę spędziłem trochę więcej czasu. Powód dla którego trzeba wymienić bolec to zmiana odległości stacyjki od ramy po zamontowaniu amortyzatora. Trzeba rozebrać stacyjkę i wspomniany element wymienić na dłuższy, a następnie zmontować z powrotem i zasklepić punkty mocujące. Robiłem to po raz pierwszy w życiu, dlatego do tematu podszedłem ostrożnie. Ostatecznie stwierdzam, że cały montaż to łatwizna, gdyż konstrukcja jest prosta jak budowa cepa. 😉
Podczas jazdy testowej udało się bezproblemowo jechać z prędkością około 120 km/h bez odczuwalnych ruchów kierownicy. Super!! Działa. Teraz trzeba wyeliminować pierwotny problem.
Jedyna rzecz jaka nie do końca pasowała, to podstawa bolca prowadzącego ramię amortyzatora. Mocowana przy ramie, ma kształt odwróconej litery T i wystaje trochę na boki, nie pozwalając zamontować plastikowe elementy. Można zatem albo wyciąć niewielkie otwory (plastiki nie mają tu zbyt wielkiej funkcji do spełnienia), albo przyciąć wystającą część, co też zrobiłem.
Przed montażem należy pamiętać, że kierownica podniesie się nieznacznie. O jakieś 2-2,5 cm, ale teraz nie pamiętam dokładnie. Z tego względu warto upewnić się, że długość wszelkiego rodzaju przewodów, linek gazu (do rocznika 2013 włącznie), kabli dochodzących do kierownicy jest odpowiednia. Podniesienie kierownicy wykazało problem zbyt naprężonego przewodu sprzęgła po takim przeszczepie. Trzymając kierownicę na wprost wszystko wydawało się być w porządku, jednak przy próbie maksymalnego skrętu pancerz przewodu aż trzeszczał ocierając o sąsiadujące elementy podczas próby rozciągnięcia. Sprawę udało się załatwić dość szybko poprzez odpuszczenie kilku punktów mocujących przewód do ramy oraz poprowadzeniu niektórych kabli znajdujących się w sąsiedztwie inną drogą. Linki gazu okazały się być wystarczająco długie i nie musiałem ostatecznie przeprowadzać modyfikacji.
Czas pokaże przydatność amortyzatora skrętu, aczkolwiek z tych niewielu dotychczas przejechanych kilometrów widzę różnicę w zachowaniu i stabilności maszyny. 🙂
0 komentarzy